LMP 1560 12/06/2021

Wczoraj nie zrobiłem wpisu, bo działy się inne rzeczy. W czwartek ok. 20.30 Dorota, moja żona przewróciła się na ganku tak pechowo ze updła ciałem i twarzą na schody (kamienne!). Byłem 3-4 metry od tego. Pies (Kava) pociągnął a żona poleciała na wznak. Chcila przerażenia. Podbiegłem do niej i po 10-15 sekundach zaczęla wstwać. Z twarzy buchnęła krew i wyleciał cały ząb (wtedy nyślałem że kilka). Szok i niedowierzanie. Co robić. Zadzwoniłem do luxmedu - ale okazało się, że nie pomogą. Oboje dzwoniliśmy. Żonie w łazience ząb wpadł do umywalki. Odkręciłem ryrę w pośpiechu ale nie znazlazłem 9podobno cały ząb można z powrotem wstawić. W końcu ustalilismy, że trzeba jechać na Lindleya, bo tam jest kirurgia szczęki. Pojechaliśmy - żona spędziała tam wiele godzin. Przywiozłem ją do domu ok. 4.00, a przed 7.00 musieliśmy być w szpiatalu AM na Banacha. Tam cały dzień na badaniach i zabiegach. Powrót ok. 14.00. ja jeszcze musiałem jechać po warzywa. Okazało się że ma złamaną szczękę, poprzestawiane zęby, zszywane wargi, pościerany nos i siniaki, otarcia na całym ciele a przed Nią wielomiesięczne leczenie i długie gojenie. Jak na siłę i gwałtowonośc upadku to na prawdę niewiele i dziękuję Bogu za to że czuwał nad nami, bo mogło się to wszystko skończyć dużo gorzej. Na koniec taka refleksja: czasem wystarczy jedna chwila i wszystko może się obrócić "do góry nogami".